Przypomniałem sobie dzisiaj Frankenstein de Mary Shelley i ten film jest absolutnie P-O-R-A-Ż-A-J-Ą-C-Y. Historia jest opowiedziana bez absolutnie żadnych komercyjnych kompromisów, a estetyka i epickość historii całkowicie mnie powaliła. Film jest piękny ale na pewno nie ładny. Prosty, ale wciągający, a po skupienia się można dojrzeć drugie dno, trzecie, czwarte...
Aktorzy (bez wyjątku) mistrzowsko wykonali swoją pracę, a rola De Niro - brak słów.
Do niektórych dzieł naprawdę trzeba dorosnąć.
P.S. Ja ten film obejrzałem po raz pierwszy niedługo po premierze (czyli tuż po 1994 rok, miałem wtedy lat... 6 albo 7) i wtedy się tylko bałem. Teraz jestem zachwycony.