Właśnie, że męczy, bo to film robiony na siłę.

prosze rozwin, dlaczego myslisz ze robiony na sile? Bo generalnie historia moze nie jest porywajaca, ale motyw literacki jest ciekawy

Czytelny od początku i nudny. Może dla innych nacji niż Polacy, którzy dużo boleśniej odczuli skutki wojny są tu elementy dramatu, jednak dla nas film jest wtórny do bólu...
Wystarczy zajrzeć do wiki - niemieccy okupanci "zostawili" na okupowanych wyspach normandzkich około 800 dzieci, Brytyjki starały się walczyć z okupantem bardzo skutecznie...
Nie dałem rady obejrzeć do końca, wiadomo było, że zerwie zaręczyny itd. banał.

Oczywiscie zgadzam sie ze to kompletnie inny punkt widzenia niz martyrologia Polakow za czasow II WW.
Dlatego tez ten film jest dla mnie ciekawy.
ja nie licytuje sie ktory kraj jest lepszy w ilosci ofiar cywilnych, bo to nie jest kwestia tego filmu. Kto najbardziej ucierpial to juz wiemy z historii.
Film pokazuje pewien fakt historyczny o ktorym wiele osob nie mialo pojecia, a dotyczyl faktu ze jednak byly terytoria angielskie (nie kolonialne) okupowane przez hitlerowcow. To niej jakies Allo Allo, tylko dramatyczna w swoim rodzaju historia oparta na prawdziwych wydarzeniach z czasow wojny jak i powojennych.
Ja osobiscie nie mialem pojecia o Channel Island i ich znaczeniu w czasie II wojny sw.

Tak poza tym, jesli mowimy o cierpieniach Polakow, ja osobiscie gdy bylem nastolatkiem, przeszedlem caly ciag literatury o obozach koncentracyjnych i niemal podajac w depresje odkrylem niewatpliwe dzielo w swoim rodzaju, Stanislaw Grzesiuk i 5 lat kacetu. Ksiazka biograficzna, jedyna w swoim rodzaju. Polecam. Byla zrugowana przez srodowiska kombatanckie, ale to perelka czarnego humoru. Naprawde warto, bo to przyklad tego, ze musimy pamietac o ofiarach ale tez nie popadac w skrajny dekadentyzm.

Sympatyczny i ciepły film - akurat miałam tonę ;) jabłek do obrania więc bardzo miło upłynął mi czas.
Gdy tylko ujrzałam Katherine Parkinson to do końca miałam banana na twarzy i nie mogłam się przestać dziwić co ta zwariowana kobieta z "The IT Crowd" robi w poważnej produkcji ;) ale nie, tutaj też była szalona :D

Zgadzam się z Twoją opinią.
Film mnie miło zaskoczył, bo zapowiadał się na typowy romans, a historia od jakiejś 30-40 minuty filmu zaczyna się toczyć innym torem i przemienia się w dramat, melodramat, obyczajówkę z historycznym tłem.
Poza tym ja uwielbiam angielskie filmy kostiumowe : za język z cudownym akcentem (w tym filmie jeden wyjątek : amerykański akcent Amerykanina Marka aż "bije" po uszach ;-) , tak dla kontrastu), prawie zawsze rewelacyjne aktorstwo, także postaci drugo- trzecioplanowych, piękne plenery, za dbałość historyczną w kostiumach, scenografii, niespieszną opowieść bez efekciarstwa, taką nostalgię za utraconym światem, który już nie wróci.
A w tym filmie dodatkowo ciekawa była historia, myślę, że w Polsce wiele osób nie wie, że także niektóre tereny (pomijając część kolonii) Wlk. Brytanii były pod okupacją niemiecką. Oczywiście, inna to była okupacja niż Polski, ale właśnie to też jest ciekawe.

Film szczerze polecam, aczkolwiek kto preferuje szybkie kino amerykańskie to raczej propozycja nie dla niego.

mi się bardzo podobał, choć muszę przyznać, że sięgnęłam po niego poprzez ciekawą, barokową, rozbudowaną nazwę:) świetny tytuł, który przyciąga, bardzo dobra fabuła i aktorstwo