PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=643758}

Stowarzyszenie miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek

The Guernsey Literary and Potato Peel Pie Society
7,0 20 713
ocen
7,0 10 1 20713
5,7 3
oceny krytyków
Stowarzyszenie miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek
powrót do forum filmu Stowarzyszenie miłośników literatury i placka z kartoflanych obierek

Jestem naprawdę oburzona, jak wiele zawartych informacji w filmie mija się z książką! Początek jako tako, potem zgadzają się tylko imiona, bo okrojono połowę cennych postaci, zmieniono wydarzenia...
Rozumiem, że "to film! Nie będzie taki sam jak książka!", ale żeby w prawie każdej minucie filmu było coś odwrotnie przeciwnego niż wydarzenia opisane w książce? Czasem oczywiście, trzeba coś do filmu dodać od siebie albo coś usunąć, ale na litość...
Gdzie reszta wspaniałych członków stowarzyszenia? Zaręczyny w porcie? Co? Mark nigdy nawet nie był narzeczonym Juliet, nie on odkrył też co się stało z matką Kit. Mark błagał Julię o zaręczyny do których nigdy nie doszło. To nie Dawsey opiekował się Kit tylko całe stowarzyszenie. Rozumiem, że w filmie usunięto postać Sophie i Susan. Ale gdzie historia przyjaciółki Elisabeth? Gdzie historia o listach od Babci Finusi? Gdzie cała intryga z wykradnięciem ich przez Billee Bee?Gdzie świetne odzwierciedlenie charakteru Juliet? Sama scena z rzucanym czajnikiem mógłaby być świetna. Nie chcę nawet wspominać o tym, że zmieniono nawet drzewa genealogiczne w filmie, nie wiadomo dlaczego. Gdzie wzmianka o byłych zareczynach Juliet?
Oczywiście romantyczne spotkanie w porcie, próba dogonienia Dawseya i OCZYWIŚCIE wielka miłość... Cóż za nowość...
W filmie dużo romansu. Trochę opowieści o okupacji. Tyle. Gdzie główny duch stowarzyszenia? W książce literatura odgrywa wielką rolę. Jestem zbulwersowana i piszę pod wpływem chwili... Ja wiem, że w dwóch godzinach filmu nie da się zamieścić 250 stron książki, ale można było lepiej wykorzystać ten czas... A tu mamy zwykły romans.

Wszystkim bardzo ale to bardzo polecam książkę, bo jest świetna.
Możliwe, że gdybym nigdy nie czytała książki (a skończyłam ją wczoraj w nocy) to film przypadby mi do gustu.

Jeśli mam porównywać książkę do filmu (choć wiem, że tego nie powinno się robić bo niemal zawsze film będzie na przegranej pozycji) to na ten drugi wylałabym wiadro... obierek.

Źle zrobiłam biorąc się za film, bo skutecznie popsułam sobie humor na cały dzień i wieczór.

ocenił(a) film na 7
LottieInTrouble

Nie znam książki, dla mnie film był całkiem przyjemny, poza mam wrażenie postępowością na siłę:P Bo to nie zwykłe zaręczyny w porcie, a to ona się oświadczyła:P Przyjaciel gej. Wątek romansu z nazistą też taki... sam nie wiem... jeszcze spoko był incydent z krową, ale taka miłość? no nie wiem. Ale proszę Cię powiedz coś więcej o ksiażce. Też typowy romans, czy jednak śledztwo, tajemnica itp?:P

ocenił(a) film na 6
patrolowaty

Autorce pewnie chodziło o scenę z zaręczynami Juliet i Marka. Ale coś mi się wydaje że scenarzysta brakowało pomysły bo faktycznie obie sceny oświadczyn odbyły się w porcie. A wystarczyło trzymac się książkowego pierwowzoru by było dobrze.

ocenił(a) film na 6
LottieInTrouble

Normalnie przez chwilę się zastanawiałam czy nie mam epizodu z pisanie w nieświadomości. Ostatniej nocy skończyłam czytać książkę o będąc pod ogromnym wrażeniem historii i bohaterów zapragnęłam obejrzeć film....to byl błąd. Tak jak napisałaś wszystko skrócone, spłycone, pozmieniane. Film sam w sobie mógłby być całkiem przyjemny, jednak w zderzeniu z historią zawarta w książce jest jej jedynie bladym odbiciem.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones