PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=716}
7,2 3 074
oceny
7,2 10 1 3074
Więzy miłości
powrót do forum filmu Więzy miłości

Jest to niezwykle sugestywny i poruszający film, pomimo tego, że brak w nim ściśle pojętego realizmu - jest naturalizm, ale nie realizm. Ten obraz jest poniekąd magiczny - znajdziemy w nim wiarę w przeznaczenie i miłość równie destrukcyjną, namiętną i ślepą, jak ta Tristana i Izoldy. Chociaż wydarzenia mogą sie wydawać momentami nieprawdopodobne, jednak dzięki przekonującej grze aktorów uwierzyłam w opowiedzianą historię, wzruszyłam się i poczułam przejmujący smutek. A kiedy przebrzmiała ostatnia scena zaczęłam sobie zadawać pytania. Czy oni powinni ponieść karę? Kim jest Bóg, w którego wierzę? Czy tak silna miłość istnieje? O tak - warto się zadręczać!!!

Gerda

Rzeczywiście, na mnie ten film wywarł podobne wrażenie. Z początku zanosiło się na banalną historyjkę z dobrą obsadą, ale z czasem zaczęły pojawiać się problem i, w pewnym sensie, realizm. Scena, w której oboje weszli do pokoju i zastali swoje dzieci.. to naprawdę mną wstrząsnęło. Sama jeszcze pamiętam, jak bardzo wszystko przeżywałam, jak bardzo brałam wszystko do siebie, kiedy byłam dzieckiem. Ten 8letni chłopiec przy okazji wiele jeszcze przeszedł, był dzieckiem "przerzucanym" z rąk do rąk - trudno się dziwić, że skończyło się to jakąś tragedią. Tym bardziej się nie dziwiłam, kiedy jego rodzice rozstali się po tym zdarzeniu (chociaż to ona odeszła, trudno mi jednak wyobrazić sobie ich dalsze, 'normalne' życie po takim czymś.

A co do kontekstu religijnego - w głównej bohaterce przeszła na koniec wielka przemiana, podejrzewam, że mogło to być związane nawet z zaczątkiem jakiejś choroby psychicznej. Albo też, co było wspominane w filmie już na początku (kiedy to przyznała, że chodziła do kościoła trochę 'dla zasady'), zwyciężyło w niej, od małego wpajane każdemu katolikowi, silne poczucie winy i odpowiedzialności za całe zło tego świata. Prawdziwą miłość zniszczyły konwenanse i złowroga religia - taki jest mój odbiór tego sutnego filmu. Cieszę się, że nie żyłam w XIX wieku.

ocenił(a) film na 9
aszua

Cieszę się, że ktoś jeszcze film obejrzał i docenił, bo dość trudno go znaleźć (chociaż tyle innych mniej wartościowych produkcji telewizja emituje na okrągło). Niektóre sceny mną naprawdę wstrząsnęły, ale myślę, że taki był właśnie zamysł twórców, aby umieścić mocny akcent w końcówce. Wielu dorosłych chyba nie zdaje sobie sprawy, jak głęboko mogą zranić swoje dzieci, i jaki może być tego skutek. Przecież nie jest tak, że dziecko niczego nie rozumie i niczego nie trzeba mu tłumaczyć - to chyba jeden z największych błędów, jaki popełniają rodzice.

To ciekawe, co piszesz o religii, bo mnie nie wpajano nigdy 'poczucia winy i odpowiedzialności za całe zło tego świata', mimo iż wychowałam się raczej w tradycyjnej rodzinie, ale oczywiście podejście do religii się zmienia, a my nie żyjemy w XIX wieku. Myślę jednak, że religia sama w sobie nie jest złowroga, ale niszczycielski może być sposób jej postrzegania, jej instrumentalnego wykorzystywania (również przez niektórych duchownych). Boheterka przeżywa na końcu wstrząs, ale chyba łatwiej by jej było poradzić sobie z bólem, gdyby nie postrzegała całej sytuacji jako kary i gdyby poszukała oparcia w ukochanym człowieku. Jak napisał Helder Camara "Jakąkolwiek byś wyznawał wiarę, wymagaj od niej, aby pomagała jednoczyć ludzi zamiast ich rozdzielać".

Gerda

Oczywiście, również nie uważam, że jakakolwiek religia sama w sobie jest złowroga. Może tak to zabrzmiało, ale nie do końca to miałam na myśli. Chodzi mi bardziej o kult winy ("moja wina, moja wina" i inne przejawy korzenia się przed Bogiem, sobą, innymi). Katolicyzm przedstawia człowieka jako istotę z natury grzeszną, słabą, winną (chociażby grzechu pierworodnego). Często operuje też pojęciem kary, ognia piekielnego itp. (teraz może już rzadziej, ale wciąż się z tym spotykam). I sądzę, że człowiek wychowany w duchu katolickim, oprócz wielu dobrych i pozywytnych wartości, otrzymuje także poczucie winy. Ta religia nie gloryfikuje pewności siebie, odwagi - ona raczej gloryfikuje pokorę, skromność. Niby nic złego, ale jak widać w kryzysowych sytuacjach (tu już nawiązuję do filmu), katolik, zamiast zacząć walczyć, może zacząć obwiniać siebie, wymierząć sobie jakieś irracjonalne kary. I ten film pokazał, że zbyt dosłownie pojmowana religa może zagrozić prawdziwym i spontanicznym relacjom międzyludzkim.

Zgadzam się z za panem Camara, ale nie mylmy wiary i religii. Bo większość religii w swoich dogmatach wcale nie głosi jednoczenia ludzi za wszelką cenę. Np. związki homoseksualne są postrzegane jako dewiacja chyba w większości znanych mi kultów. A przecież rozsądek podpowiada, że najważniejsza jest miłość (nawet homoseksualna). Katolicyzm najwidoczniej ma w tej kwestii inne zdanie. A szkoda, tylko pomyśleć, jak muszą się czuć ludzie o odmiennej orientacji. Może trochę jak ta bohaterka? Winni?

ocenił(a) film na 9
aszua

W sumie to bardzo smutne, ze chrześcijaństwo wciąż jest tak postrzegane, jak pokazuje film, bo jest to już naprawdę anachronizm. Obecnie akcentuje się raczej tę radośniejszą stronę wiary - człowiek jest postrzegany jako najdoskonalsze dzieło Boga, jego dziecko obdarzone wolną wolą. Przede wszystkim nie utożsamia się już grzechu z jakąś następującą w ziemskim życiu karą (można porównać z J 9,3); owszem zło jest skutkiem grzechu, ale dotyka ono wszystkich bez wyjątku (oczywiście według nauczania chrześcijańskiego).

Myślę, że wiarę można rozpatrywać jako pojęcie szersze obejmujące również religię, a cytując słowa Camary myślałam nie o fizycznej jedności, ale raczej o zjednoczeniu ludzi w imię jakichś wyższych celów, o zaakceptowaniu ich różnorodności i prawa do własnych wyborów. Chrześcijanie teraz są już bardzo bliscy tak pojętej tolerancji, ale wciąż zdarzają się niechlubne wyjątki (może powinni oni obejrzeć obraz Winterbottoma). Homoseksualizm wciąż budzi kontrowersje, ale zauważ, że katolicy nie mogą dowolnie zmieniać słów Pisma Św., to byłoby zaprzeczeniem ich wiary. Nikt nie każe żyć homoseksualistom z poczuciem winy; to jest sfera relacji człowiek-Bóg, dla osoby trzeciej okryta tajemnicą. Chrześcijanin w każdym razie nie ma prawa nikogo potępiać.

'Bojaźń Boga to początek mądrości, przeto więc należy do początków i wyczuwamy jej obecność w chłodnych godzinach przed świtem cywilizacji; (...) to strach, który tkwi u korzeni każdej religii - prawdziwej czy fałszywej: ta bojaźń Boża jest początkiem mądrości, ale nie jej końcem.' (G. K. Chesterton)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones